Powiem szczerze, raz tylko przeczytałam książkę pani T. Rugaas pt. "Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów" .
Może za sprawą tego, że jest moja- spoczywa bezpiecznie na półce i mogę po nią sięgnąć w każdej chwili, a może dlatego, że żyjąc dość blisko z psem, obserwując go, możemy sporo sami zrozumieć, zinterpretować.
Oczywiście wymagana jest do tego jakaś porcja wiedzy o behawiorze psowatych, a jednak trzeba uważać, o czym pisze sama autorka, aby nie nadinterpretować faktów. Możemy naszym psom i sami sobie wyrządzić tym krzywdę, a w najlżejszym przypadku niepotrzebnie skomplikować sobie życie czy przysporzyć nerwów.
Z czego zdawałam sobie sprawę:
1. ziewanie
2. oblizywanie się
3. odwracanie wzroku, głowy
4. kładzenie się, siadanie
5. podnoszenie łapy
Co mi się przydało, w codziennym kontakcie, a o czym nie wiedziałam?
1. przychodzenie po łuku
2. wąchanie podłoża, kiedy przywoływałam psa
3. powolne zbliżanie się po zawołaniu
Powyższe zachowania, z powodu braku mojej wiedzy, wywoływały we mnie złość na psa, co jeszcze potęgowało jego obawę przed przyjściem.
Teraz zdając sobie z tego sprawę modyfikuję swoje zachowanie i nie wysyłam agresywnych sygnałów, które to dodatkowo psa stresowały.
Generalnie Ruda jest psem o nerwowej psychice. Często wysyła sygnały uspokajające- gł. oblizywanie się, kulenie, kładzenie. Generuje ich wiele w sytuacji własnego podekscytowania i mojej- często niezamierzonej nerwowości- bardzo ekscytuje się przed wyjściem na spacer. W reakcji na moje podenerwowanie (wiem, powinnam zachować spokój, ale nie zawsze się udaje), wykonuje wręcz teatr- ziewa, tuli uszy, przysiada na zadzie, kładzie się, popiskuje....Czasem efektu mojego uspokojenia nie osiąga, nie kryję. Muszę doprowadzić się do ładu sama. :)
Garip jest mniej hojny w eksponowaniu takich postaw. Pewnie z racji innego usposobienia i charakteru. Głównie, jeśli już się pojawiały to odwracanie wzroku. Rzadko zdarzały mi się z nim takie sytuacje. Co nie znaczy, że w przyszłości ich nie doświadczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz